Legendy Starej Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Zanim Anakin Skywalker przywrócił równowagę mocy, na długo przed wprowadzeniem Zasady Dwóch - trwała Stara Republika, a to są jej legendy.


You are not connected. Please login or register

Dathomira - 2 dni po Traktacie na Coruscant

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Admin


Admin

Darrik Cross, pospolity łowca nagród, siedział pod jednym z Dathomirskich drzew. Wszystko tu było takie przytłaczające, przez co samopoczucie Crossa było fatalne. Mężczyzna dyszał ciężko i co jakiś czas wyglądał zza pnia, czy nadal za nim biegną. Parszywi jedi wciągnęli go w jakąś pułapkę. Miał się tu spotkać w sprawie zlecenia, a wpadł w samo centrum frontu tej pieprzonej wojny. Po chwili oddychał już normalnie, wyjął z pasa strzykawkę i wbił ją sobie w okolice biodra, by uśmierzyć ból. Jeden z jedi użył na nim mocy, co spowodowało, że Darrik nabił się na jeden z prętów które walały się po okolicy. Rozciął sobie cały bok, a ból nie pozwolił mu się sprawnie poruszać. Nagle w oddali usłyszał głosy. Zrezygnowany zaklął pod nosem i skierował małą atenkę umieszczoną na kasku w stronę skąd dochodziły dźwięki. Od razu przechwycił je i nagłośnił.
-Dajcie spokój to przecież łowca nagród, nie posiada jakichś specjalnych mocy. Jak mógł wam uciec? – to był nowy głos, tego Darrik nie zarejestrował podczas wcześniejszego spotkania z jedi. Następny jednak był mu już znajomy.
-Daj spokój gdyby ktoś zionął ci ogniem w twarz to nie powiesz mi, że byś to wytrzymał… co z tego że mamy moc, w naszej naturze nie leży zabijanie. Poza tym, mamy go dostarczyć w całości do centrum dowodzenia. Widać wiążą z nim jakieś plany – łowca nagród przeanalizował słowa kobiety i stwierdził, że znajduje się obecnie na przegranej pozycji. Musiał coś prędko wymyślić, żeby się od nich urwać. Miał jakieś 5 minut zanim się tutaj zjawią. Powinno wystarczyć.
Mężczyzna momentalnie zerwał się na nogi, wyciągnął ze schowka w pasie podłużną linkę i rozrzucił ją poprzecznie przez kawałek lasu. Zaraz potem przyczepił do drzew kilka receptorów ruchu, które eksplodowały w momencie, gdy w ich zasięg wchodziła ofiara. Następnie przytwierdził do drzewa kawałek materiału, tak, by wyglądało to jak gdyby ktoś za nim siedział. W ogromnym bólu ruszył przed siebie, wiedział, że po drugiej stronie lasu znajdzie jakiś statek, którym będzie mógł uciec. Miał do czynienia z jedi. Nie musieli się dać złapać w jego pułapki, ale byli zajęci rozmową, więc była na to realna szansa.



***

Trójka jedi kroczyła lasem Dathomiry, wciąż się spierając. Najstarszy z nich, na oko 25 letni rycerz tłumaczył coś dużo młodszym od siebie padawanom.
-Trochę pokory! Wiem, że są ważni, ale, na boga, jesteście padawanami! Ten gość już powinien siedzieć w kabinie naszej kanonierki, a my razem z nim jako eskorta. Mieliśmy być już w drodze! – całkowicie naburmuszony nie patrzył gdzie stąpa, tak samo jak jego padawani, którzy teraz uraczyli go lawiną usprawiedliwień i kontrargumentów.
-Za dużo od nas wymagasz, dobrze wiesz, że to nie takie proste. Ciekawa jestem, czy sam byś potrafił go schwytać!
-Właśnie, mistrzu! Następnym razem to my idziemy na front, a ty wykonujesz zadania poboczne. Przekonamy się, kto wykonuje swoje zadania w bardziej precyzyjny sposób – Rycerz pokiwał głową jak gdyby był załamany i zrezygnowany machnął ręką.
-Nie wiem jak mam do was dotrzeć… ciężka z was dwójka, i to jeszcze różnej płci. Sam sobie taki los wybrałem… No dobra, skończmy już to gadanie. I tak dobrze wiemy, że to ja mam rację… – przerwał gwałtownie wyczuwając poprzez moc zagrożenie. Wici okalały to miejsce jako niebezpieczne, mimo że wiadomość dotarła w ostatniej chwili to, chwała mocy, że w ogóle dotarła.
-Stójcie! – dziewczyna stanęła natychmiast, natomiast chłopiec szedł dalej odwracając głowę i dalej mówiąc.
-Jasne, jasne… teraz jeszcze stać będz… – potężny wybuch wstrząsnął okolicą, żar ognia buchnął w stronę Rycerza i jego padawanki. Rzucili się na ziemię, by nie doznać poparzeń. Gdy ognisty wir ustał, podnieśli się powoli i ujrzeli zgliszcza… w środku lasu obecnie znajdowała się czarna wysmolona polanka, a na jej środku leżało nienaturalnie powyginane i spalone ciało młodego chłopca. W oczach padawanki pojawiły się łzy.
-Xahr! – krzyknęła i chciała biec, ale rycerz chwycił ją za ramię.
-Zostań… nie możemy być pewni że nie ma tu więcej pułapek… zostawmy tego łowcę nagród. – mruknął, po czym zbadał okolicę. Nie było śladu po zagrożeniu, więc podszedł do ciała chłopca i uniósł je mocą, zdjął swoją pelerynę, nakrył zwłoki. Padawanka wciąż płakała, ale w mocy dało się wyczuć jej skupienie.
-Co teraz, mistrzu? – zapytała, gdy przez chwilę stali w milczeniu bez konkretnych planów, co faktycznie powinni poczynić.
-Nic… wracamy na okręt i lecimy na Dantooine…


***

Cross krwawił coraz poważniej, ale eksplozja, którą usłyszał jakiś czas temu, wciąż dodawała mu sił niczym mały reaktor atomowy. Teraz już nikt go nie ścigał, mógł śmiało dotrzeć do lądowisk i ukraść jeden ze statków… Koniecznie z autopilotem, bo inaczej by sobie nie poradził. Momentalnie jednak jego nadzieje eksplodowały, niczym planeta zżarta od jądra. Otoczyło go kilka postaci zakutych w imponujące pancerze, jedna z nich trzymała w ręce rękojeść miecza świetlnego.
-To co… wygląda na to, że jest was tutaj trochę więcej niż troje? – Mężczyzna z mieczem pokiwał głową i wydał rozkaz aresztowania. Cross nie stawiał oporu, wiedział, że nie ma już żadnej nadziei. Ale los po raz kolejny był mu przyjazny, jeszcze raz jego losy odwróciły się o 360 stopni . Zapanował totalny chaos, coś świsnęło i głowa mężczyzny z mieczem opadła niczym głaz na ziemię. Ostatnim obrazem, który Cross zarejestrował, był błysk czerwonej energii kładącej kolejnych żołnierzy republiki.

https://legends.forumpolish.com

Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach