Traktat Coruscański (albo „Traktat z Coruscant”) to dokument podpisany 343 lata po zakończeniu Wielkiej Wojny Sith, regulujący warunki pokoju pomiędzy Galaktyczną Republiką, a Imperium Sith i tym samym kończący Wielką Wojnę Galaktyczną.
Inwazja Sithów na Republikę zaowocowała nie tylko jej licznymi stratami terytorialnymi, ale doprowadziła również do kryzysu ekonomicznego. Pomimo, iż militarnie wciąż silna, Republika z wielką ulgą (i zaskoczeniem) przyjęła propozycję Imperatora: negocjowania warunków pokoju po blisko dwudziestu ośmiu latach wyniszczającej wojny. Wszyscy liczyli na chwilę wytchnienia.
Miejscem spotkania dyplomatów był Alderaan, a przedstawicielami pangalaktycznej federacji członkowie Senatu oraz Zakon Jedi. Rokowania jednak nie doszły do skutku, Sithowie dokonali zdrady – zaatakowali w międzyczasie Coruscant.
Stolica Republiki uległa oblężeniu, została zbombardowana z orbity przez gwiezdne niszczyciele. Nie obronili się także Jedi, będący jednym z głównych celów ataku. Świątynia została dosłownie starta z powierzchni planety, zginęła niezliczona ilość rycerzy oraz uczniów i aż sześciu z dwunastu mistrzów wchodzących w skład Najwyższej Rady.
Sithowie uderzyli w kilka miejsc jednocześnie, rozgromili siły obronne i splądrowali miasto, wcześniej przełamując podstępem flotę systemową. Zdobyty został budynek Senatu, dokonano natychmiastowej egzekucji Kanclerza. W szeregi Republiki i Jedi wkradł się chaos, legła w gruzach ich organizacja oraz system hierarchiczny.
Imperium w pełni wykorzystało zdobytą przewagę i faktycznie chętnie zaproponowało pokój – zyskało pozycję pozwalającą ustalać warunki, mając za zakładnika najważniejszą planetę wszechświata, Coruscant.
Zaczęto negocjacje w świetle nowych wydarzeń…
Ostateczne, poniżające Republikę warunki traktatu zakładały zakończenie licznych przymierzy ze światami neutralnymi, wycofanie się z większości frontów (tym samym wydanie planet w ręce Sithów), ograniczenie roli Jedi i oddelegowanie ich od pół bitew, pozostawienie Coruscant pod zwierzchnictwem Imperium. W efekcie Republika straciła znaczących partnerów (na przykład Rodię), uległa dziesiątkom podziałów wewnątrz własnego systemu, nawet oficerowie nie byli jednomyślni – znaczna ich część nie chciała zaprzestać walk. Jedi zaś musieli opuścić Coruscant, usłyszawszy wcześniej, iż Senat nie zdecydował się przeznaczyć funduszy na odbudowę Świątyni. Nastroje polityków i cywilów względem Zakonu uległy znacznemu pogorszeniu.
Oczywiście, do tego wszystkiego dochodziła umowa o wzajemnej nieagresji i nie działaniu na szkodę drugiej strony – zwykła formalna fikcja, jak i cały dokument. Zarazem była to jedyna droga do pokoju, choć jej cena była olbrzymia. Pomijając osąd ze strony moralnej – politycy, a nawet Jedi zrozumieli konieczność zaakceptowania wszystkich warunków. Dla wielu był to kompletny upadek republikańskich idei.
Imperium za to zyskało kolejne układy, wytyczyło konkretną granicę polityczną na mapie galaktyki i strefę wpływów.
Znaczenie niniejszego wydarzenia było tak ogromne, nawet w skali galaktyki, iż przyjęto za jego sprawą nowe standardy kalendarza. Od teraz historia Republiki jest zapisywana jako czas sprzed traktatu (BTC) i po nim (ATC).
Warunki traktatu były już od chwili jego podpisania naginane przez obie strony, nie zmienia to jednak faktu, iż otwarte ich złamanie nie byłoby nikomu na rękę. Opinia publiczna i stosunek setek neutralnych planet, a więc i potencjalnych sojuszników od tego zależą. Błyskotliwy zryw Sithów doprowadził do wyrównania sił, stąd obie strony próbują zyskać nad przeciwnikiem jakąkolwiek przewagę. Właśnie ta subtelna gra i maskarada dały nazwę nowo nastałemu okresowi: rozpoczęła się Zimna Wojna.